czwartek, 14 lipca 2011

Zamilczane ostrzeżenia papieży

Rodzina drży w posadach. Kohorty "specjalistów" "pochylają się" nad problemami dzieci, młodzieży, matek i ojców. Majstrują przy rodzinie.

Pracownicy socjalni już przebierają nogami by, uzbrojeni w barbarzyńskie paragrafy, wprowadzać raj na wzór Szwecji czy Norwegii. I porywać dzieci.

I już porywają! W skandynawskim raju rodzina jest zniewolona. Kidnaping uprawiany przez państwowe mafie biurokratów prawie nie napotyka oporu.

Oddajemy rodziny bez walki. Ojcowie i matki popłynęli za syrenim wołaniem diabła. To JA mam się realizować. Nie ważny jest Boży plan powołania matki i ojca. JA chcę, JA lubię, JA robię to, co MOIM zdaniem warto robić, a raczej robię to do czego wytresowała mnie szkoła, media, otoczenie. To pozornie jest MOJE zdanie, MOJA decyzja. Żyjemy jak zahipnotyzowani. Szatan najpierw kusi i uwodzi, by zniszczyć więzy rodzinne a potem podaje lekarstwo, które jest jeszcze większą trucizną - "pomoc" państwowych biurokratów, uzbrojonych w paragrafy, policje, sądy i obojętność społeczeństwa. To biurokraci decydują, kiedy ta "pomoc" jest "potrzebna". Albo też podsuwane są inne "wolnościowe" rozwiązania, jak niewierność, rozwód, zabicie nienarodzonego dziecka. Grzechy te głęboko zapętlają życie człowieka.

Rodzina niewątpliwie jest osłabiona, ale to nie interwencja upadłego państwa ma w tym pomóc. Wszyscy chyba umówili się, bo nikt nawet nie piśnie o prawdziwych przyczynach ruiny rodzin. Nikt od lewa do prawa, od feministek po rozgadanych kościelnych prelegentów. Nikt nie zająknie się, że jedną z fundamentalnych przyczyn upadku rodziny jest opuszczenie domów przez żony i matki. Dla pogoni za mamoną i standardami tego świata.
Ostrzegali przed tym papieże. Pisali i mówili.

Ostrzegali przed tym papieże
"Jeżeli prawo dostępu do różnych zadań publicznych ma być przyznane kobietom podobnie jak mężczyznom, to jednocześnie społeczeństwo winno stworzyć takie struktury, aby kobiety zamężne i matki nie były w praktyce zmuszone do pracy poza domem, i aby ich rodziny mogły godnie żyć i rozwijać się pomyślnie nawet wtedy, gdy kobieta poświęca się całkowicie własnej rodzinie.
Należy ponadto przezwyciężyć mentalność, według której większy zaszczyt przynosi kobiecie praca poza domem, niż praca w rodzinie. Wymaga to jednak, by mężczyźni poważali i miłowali kobietę z całym szacunkiem dla jej godności, i aby społeczeństwo stwarzało i rozwijało warunki sprzyjające pracy domowej" (Jan Paweł II, Familiaris Consortio, 1981).

"Gospodarcza zaś emancypacja [niewiast] dąży do tego, by żona bez wiedzy i wbrew woli męża swobodnie mogła swoimi zająć się interesami, prowadzić je i niemi zarządzać, z uszczerbkiem oczywiście dla dzieci, męża i całej rodziny. Społeczna emancypacja na tym się zasadza, żeby żona, wolna od zajęć domowych już to około dzieci, już też około rodziny, swoim własnym mogła żyć życiem i również publicznym się urzędom i obowiązkom poświęcać.
Nie w tym wszakże mieści się prawdziwa emancypacja niewiasty i owa rozumna oraz pełna godności wolność, odpowiadająca dostojnemu stanowisku chrześcijańskiej matki i żony; jest raczej wypaczeniem kobiecego charakteru i macierzyńskiej godności oraz zburzeniem całej rodziny. Przez nią traci mąż żonę, dzieci matkę, dom i rodzina cała czujnego zawsze stróża. Doprawdy fałszywe to wyzwolenie i nienaturalne zrównanie z mężem jest raczej zgubą niewiasty. Stąpiwszy bowiem z iście królewskiego tronu w obrębie domu, na który Ewangelia kobietę wyniosła, popadnie owa kobieta rychło z powrotem w dawną niewolę (może mało widoczną, niemniej jednak rzeczywistą) i będzie znowu tym, czym była w pogaństwie: zabawką mężczyzny" (Pius XI, Casti Connubi, 1930).

"Doświadczenie potwierdza, że należy starać się o społeczne dowartościowanie zadań macierzyńskich, trudu, jaki jest z nimi związany, troski, miłości i uczucia, których dzieci nieodzownie potrzebują, aby mogły się rozwijać jako osoby odpowiedzialne, moralnie i religijnie dojrzałe oraz psychicznie zrównoważone. Przyniesie to chlubę społeczeństwu, jeśli — nie ograniczając wolności matki, nie dyskryminując jej psychologicznie lub praktycznie, nie pogarszając jej sytuacji w zestawieniu z innymi kobietami — umożliwi kobiecie-matce oddanie się trosce o wychowanie dzieci, odpowiednio do zróżnicowanych potrzeb ich wieku. Zaniedbanie tych obowiązków spowodowane koniecznością podjęcia pracy zarobkowej poza domem jest niewłaściwe z punktu widzenia dobra społeczeństwa i rodziny, skoro uniemożliwia lub utrudnia wypełnienie pierwszorzędnych celów posłannictwa macierzyńskiego" (Jan Paweł II, Laborem Exercens, 1981).

"Matki powinny w domach swoich przede wszystkim i wokoło domu działać w zakresie gospodarstwa domowego. Haniebnym to natomiast nadużyciem, które za wszelką cenę usunąć należy, żeby matki zmuszone były z powodu niedostatecznych zarobków ojca szukać korzystnego zarobku poza domem ze szkodą obowiązków domowych, a w szczególności ze szkodą dla wychowania dzieci"
(Pius XI, Quadragesimo Anno, 1931).

Czy ktokolwiek słyszał na kazaniu odwołanie do tych słów papieskich? Czy w prawdziwym potopie książek o Bł. Janie Pawle II jest poruszana ta kwestia? Papież Pius XI pisze, że haniebnym nadużyciem jest sytuacja, gdy matka zmuszona jest szukać zarobku poza domem. Haniebnym, gdy jest zmuszona... To jak nazwać sytuację, w której matka sama ucieka z domu dla mamony? Albo ucieka sercem i myślą poza dom, bo świat tak nęci. Nie da się jej zatrzymać, bo nie da się przymusić do dobrego, do pełnienia woli Bożej. Jak to nazwać? Szaleństwem? Tak, to szaleństwo naszych czasów, któremu trzeba położyć kres.

R.
14 VII 2011
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz przesłany do moderatora