czwartek, 19 lipca 2012

Antek, czyli bez szkoły jest życie

    Dzieci uczone w domu pod nadzorem rodziców zdobywają nie tylko wiedzę i otrzymują domowe wychowanie ale zachowują też niezwykłą świeżość umysłu. Przeczytajmy opowiadanie dziesięcioletniego Frania. Tam gdzie dorośli pozytywiści widzieli dramat dziecka, chłopiec dostrzega jasne perspektywy. Z dziecięcą ufnością rysuje bohaterowi noweli śmiałe plany na przyszłość.
Opowiadanie napisane przez Franciszka na zadany temat:
Jak według ciebie potoczyły się losy Antka po opuszczeniu szkoły, na podstawie fragmentu noweli "Antek" B.Prusa.


    Po wyjściu nauczyciela Antek pomyślał :" Nie chcę już chodzić do tej szkoły, wolę pomagać mamie w gospodarstwie, albo pójdę do innej" i oznajmił to mamie, a mama na to:
- Ależ synku ten nauczyciel będzie miał do ciebie wielką niechęć, a zresztą i tak nie mam pieniędzy na naukę.
- To będę chodzić na plebanię, do księdza proboszcza, w zamian za naukę będę dla księdza pracował.
- Pomysł jest dobry, ale czy naprawdę chcesz tam chodzić, przecież kościół jest daleko?
- Na wszystko znajdzie się rozwiązanie np. będę mieszkał w stodole obok plebanii.
- Jeszcze musi się zgodzić na to ksiądz proboszcz - powiedziała mama
Już na drugi dzień po rozmowie z mamą, chłopiec szedł szczęśliwy po zaśnieżonym gościńcu. Widział obwieszone śniegiem drzewa i zamarznięte jeziora. Czasami mijały go sanie. Kiedy doszedł do zakrętu widział już zarysy kościoła pod wezwaniem Św. Michała Archanioła, do którego zmierzał. Ten nieduży, a zarazem piękny kościół miał dwie wieże, na których znajdowały się dzwony. Jego rzeźbione drzwi sprawiały wrażenie, że kościół wydawał się większy niż jest naprawdę.
Antek podszedł do drzwi plebanii i zastukał. Otworzył ksiądz proboszcz.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus ! - powiedział grzecznie Antek.
- Na wieki wieków. Amen. - padła odpowiedź. Gdy ksiądz dowiedział się o planie Antka, zgodził się na to z chęcią.
Po kilku miesiącach Antek nauczył się czytać i pisać. Ksiądz był z niego bardzo zadowolony. Chłopiec bardzo dobrze pracował, zajmował się zwierzętami, pasł je i karmił. Gdy już umiał czytać, pisać i liczyć nauczył się łaciny, która bardzo mu się przydała, ponieważ został ministrantem.

Franciszek, lat 10


kilka słów o Autorze tego opowiadania:

    Brat Julii, Stefanii, Antoniego i Marii. Wychowywany i uczony w domu. Jako mały chłopiec marzył, by pasać owieczki. Od czasu narodzin Stefanii pełni rolę starszego brata a także wiele innych odpowiedzialnych funkcji. Prawa ręka taty w męskich pracach domowych. Co roku buduje drewnianą szopkę na Boże Narodzenie. Konstruuje niezwykłe budowle z klocków "Lego". Wytrawny szachista i narciarz alpejski. Od wielu lat ministrant w tradycyjnym rycie łacińskim. Służył do Mszy św. w Warszawie, Zielonce, Józefowie, Otwocku, Mińsku Mazowieckim, Brochowie, Białymstoku i L'Angelus we Francji. Zawsze pogodny i uśmiechnięty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz przesłany do moderatora