wtorek, 2 kwietnia 2013

Mąż jest głową rodziny

W brzasku stworzenia ziemi i ciał niebieskich Pan Bóg stworzył rodzinę. Ta najstarsza instytucja powstała z Bożego nakazu. To prawdziwe Miasto Boże, a dziś można rzec: twierdza. Istnieje i przynosi zdrowy owoc tylko przy zachowaniu hierarchii ustanowionej przez samego Stwórcę. Ten uświęcony Bożym stworzeniem organizm, wzrasta i trwa, jeśli oparty jest na trwałych fundamentach.



Fundamentalną zasadą hierarchii w życiu rodziny jest władza ojca. Ojcu podporządkowane są żona i dzieci. Na ojcu spoczywa brzemię kierowania życiem jego żony i dzieci, podejmowania decyzji kluczowych dla ich życia doczesnego i wiecznego. Z tego będzie rozliczony na Sądzie Ostatecznym , a konsekwencje swoich decyzji, oby błogosławione, będzie smakował już tu na ziemi. Dusze mu podległe, ich dobro w wieczności powinny być jedyną motywacją jego działania. Tak jak Chrystus jest głową Kościoła, tak ojciec jest głową rodziny. Tę prawdę powinni znać i utwierdzać wszyscy członkowie rodziny, a także jej otoczenie.

Głowa rodziny dziś
    Jesteśmy świadomi jak dzisiaj podeptana jest prawda o roli ojca a także roli matki w rodzinie. Szatan odwrócił pojęcia. Jad opinii powszechnej i szyderstwa paraliżują dążenie ludzi ku prawdzie.
Tę prawdę o władzy ojca w rodzinie trzeba ponownie podnieść wysoko, oświetlić, głosić w porę i nie w porę. Są do tego przede wszystkim zobowiązani kapłani. Dzisiaj jakby sparaliżowani tym, co pomyślą wierni. Czy będą mieli odwagę i mądrość, aby głosić tę prawdę?
Tam gdzie nie ma władzy ojca i niewiasta zajmuje miejsce dla niej nieprzeznaczone, następuje destrukcja rodziny. Nieuchronnie. Destrukcja często ukryta, wysublimowana, nie raz ujawniająca się w drugim lub kolejnym pokoleniu. Rozpad małżeństw, masowe mordowanie dzieci nienarodzonych to najbardziej widoczne skutki upadku hierarchii w rodzinie. Fałszywy argument "innych czasów" trzeba odrzucić. Czasy, serca i dusze są zawsze takie same, z natury. Zmieniają się tylko dekoracje. Żyjemy w czasach, kiedy właśnie tym dekoracjom oddaje się bałwochwalczy hołd, prowadząc serca i dusze na zatracenie.

Władza
    Jak rozpisać na język konkretów władzę ojca? Być może nie ma takiej potrzeby. Ta prawda jest wpisana w serca ludzkie i trzeba ją z tych serc wydobyć. Rozstrzygający jest głos sumienia, które musi być prawidłowo kształtowane. To jest praca na całe życie.
Ojciec ma całą władzę. Nie ma żadnych obszarów z tej władzy wykluczonych. Nie znaczy to, że jest nieomylny. Przeciwnie, pewnym jest, że myli się nie raz, jak każdy grzeszny człowiek. Jednak jego decyzje, nawet błędne, mają błogosławieństwo Boże, a decyzje żony, nawet po ludzku słuszne, podjęte wbrew mężowi, takiego błogosławieństwa nie mają. Ta zasada nie dotyczy wyłącznie najpoważniejszych spraw sumienia, jak choćby obrony życia nienarodzonego czy dusz dzieci, jeśli zagrożone są decyzjami ojca. Jednak tu nie zajmujemy się patologią, która jest domeną i plonem działania demonów, ale rodzinami które dążą ku prawdzie i szczęściu.
Decyzje męża opierają się na wspólnej mądrości i duchowej więzi małżonków. Żona może przerastać męża mądrością i wiedzą, ale to on ma władzę i odpowiedzialność. Tej władzy żona powinna z pokorą i ochoczo poddać się. Taki jest Boży porządek i to nam powinno wystarczyć.
Kluczowym w zrozumieniu władzy ojca jest katolickie pojęcie tej prawdy. Władza oznacza służbę w miłości. Ojciec spala się, oddaje życie za żonę i dzieci. Dosłownie. To jest jego powołanie. Jego czas, talenty, siła i błogosławieństwo Boże są mu dane wyłącznie dla dobra jego żony i dzieci. Tym dobrem rodzina promieniuje na świat. Ojciec nie ma czasu "dla siebie". Może jedynie kraść ten czas rodzinie, co dzisiaj jest tak powszechne. Działanie ojca skierowane jest do wewnątrz, to rodzina jest celem jego życia. Jego praca zawodowa, pozycja w świecie to sprawy drugorzędne, są to narzędzia służące uświęcaniu rodziny, a nie cel sam w sobie. Nie ma znaczenia czy mąż jest robotnikiem, czy profesorem. To sprawa trzeciorzędna, ten drugi będzie jedynie znacznie surowiej rozliczany. Żona i dzieci to jest nie zaplecze ojca, mające wspomagać jego działania w świecie ale cel jego wysiłków i spalania się. Na świat mężczyzna oddziałuje poprzez swoją rodzinę, mając jej dobro nieustannie przed swoimi oczami. Nie realizuje się dla siebie, ani dla świata. Jeśli są co do tego jakiekolwiek wątpliwości, trzeba spojrzeć na życie św. Józefa.

Staroświecka cześć dla ojca głównie za jego pracę zawodową, utrzymanie rodziny i pozycję w świecie często prowadziła do męskiej arogancji. Te fałszywe przesłanki czci, karmiące nie miłość i poświęcenie ale pychę męską to jest jedno ze źródeł skutecznej diabelskiej rewolty przeciwko władzy ojca. Ojca czci się przede wszystkim za to, że otrzymał władzę na ziemi do kierowania duszami żony i dzieci. Otrzymał ją od Boga i przed Bogiem za tę władzę będzie surowo rozliczony. Nawet jeśli jest ułomny w wykonywaniu tej władzy, albo nawet cały jest chodzącą ułomnością to poddanie i pokorna modlitwa żony stan ten zmienia. Drogą wąską i prawdziwą jest długa modlitwa św. Moniki uświęcająca męża i syna. Drogą na skróty jest upadek rodziny.

Pokora i posłuszeństwo
    Oszust starodawny stracił wszystko przez bunt przeciwko Bogu. W nienawiści do człowieka rozpala w świecie bunt, gdzie tylko się da. Dzisiaj programowo buntuje się dzieci przeciwko rodzicom, młodych przeciwko starszym, żony przeciwko mężom, pracowników przeciwko pracodawcom, dewiantów przeciwko rodzinie, niewiasty przeciwko mężczyznom etc. etc. Tresura do buntu trwa od najmłodszych lat. Służą temu "programy" przedszkolne, szkolne, uniwersyteckie. Tresurą do buntu są różne "projekty", "kampanie społeczne", trujące hasła jak choćby "Mama w pracy". Wszystkie sowicie dotowane z pieniędzy odbieranych rodzinom. Media aż kipią od promocji buntu. Wszystko to oczywiście pod fałszywym szyldem "troski", "praw'', "tolerancji" , "wolności", "samorealizacji" i, a jakże, "miłości". Perła w koronie życia rodzinnego, prawdziwa miłość małżonków jest w stanie ciężkiego oblężenia. Skruszały dwie kolumny, na których opiera się miłość i wzrost rodziny - pokora i posłuszeństwo. Same brzmienie tych słów: pokora, wywołuje alergię, a posłuszeństwo - wręcz histerię, szczególnie wśród pań. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości o kluczowym znaczeniu tych cnót, niech spojrzy na Maryję. Niech rozważa życie Tej, która był najbardziej pokorna, a Jej posłuszeństwo wydobyło nas z niewoli.
Dzisiaj mężowie muszą bronić żony przed "wyzwoleniem" jaki daje ten świat, muszą bronić przed niewolą tą prawdziwą. Jej fałszywy blask, wszechobecna trująca woń, nęci i uwodzi niewiasty, usypia mężczyzn. A mężczyźni bardzo lubią spać. Wielu z nich obudzi się dopiero w jeziorze ognia i siarki.

Ojcowie
   Wydaje się, że ojcowie i rodziny już przegrały. Zniewieściali mężczyźni często z własnej woli poddają się władzy niewiast i z chęcią obarczają niewiasty swoimi obowiązkami. Chłopcy nie są wychowywani do roli ojców a dziewczynki do roli matek. Winę za to ponoszą ojcowie. Żony i matki przestały być sercem rodziny, wyganiane do pracy poza domem, a najczęściej otumanione i same takiego życia pragnące. Winę za to ponoszą mężowie. Dzieci tracą ducha i dziecięcą niewinność, wyganiane do żłobków, przedszkoli i szkół. To sieroty, których duszami zajmuje się świat z pomocą przypadkowej gromady obcych ludzi. Winę za to ponoszą ojcowie.
Jak przerwać ten zaklęty krąg? Jest jedna droga, zawsze ta sama. Pokorne zaufane Bogu i poddanie się Jego woli. To powrót do przysięgi małżeńskiej i wypełnienie jej. A najlepiej powrót do pełnej treści przysięgi, której tekst obowiązywał do 1928 r. I tak naprawdę obowiązuje teraz i do końca świata pod jednoczącym wszystkie cnoty przykazaniem miłości.

W serca ojców i matek wpisana jest prawda i tej prawdy nie da się wymazać. Trzeba do niej dotrzeć. Coraz więcej ludzi do niej dociera, szczególnie ludzi młodych, wbrew światu. I za to dziękujemy Panu Bogu.



Rubinowicz
Wielka Sobota, 2013 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz przesłany do moderatora