poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Czekając na cud

A co by było, gdyby matki nagle rzuciły robotę i wróciły zająć się domem i dziećmi? Przecież świat by się zawalił.


Opustoszałyby urzędy, banki, poczty, szkoły, sklepy, salony kosmetyczne i solaria. Daj Boże, żeby tak się stało. Świat się nie zawali ale podniesie, bo teraz jest bliski upadku.

Niespecjalnie zajmuje nas tu ekonomia, ale przyjmijmy na wiarę, że praca matek poza domem znacznie więcej przynosi strat niż pożytku, w pierwszej kolejności samej rodzinie, ale także gospodarce kraju. Katastrofą nie tylko duchową, ale i gospodarczą jest kolejne niewychowane pokolenie. Pokolenie wyhodowane i zagubione.

Spójrzmy na mężczyzn. Wyjątkowo mizerni. Albo markują robotę, albo chowają się w niej przed rodziną, albo uciekają w infantylne hobby, albo nie robią nic, albo piją. Grubo ponad 100 tysięcy mężczyzn wykonuje pracę stróża, zwaną pracą w ochronie. Po co taka armia ludzi do ochrony mienia, skoro państwowy system edukacji miał wykształcić i wychować wspaniałego obywatela? Po co tyle policji, sądów, komorników, kuratorów, systemów alarmowych, bezpieczeństwa, norm społecznych i certyfikatów security? Z prostej przyczyny – nie ma zaufania do ludzi, bo są coraz bardziej zdemoralizowani. To mamusie nie wychowały swoich dzieci, a po części nie pozwolono im na to. Tych właśnie ochroniarzy, mężczyzn zarabiających grosze, odciąga się od zajęć rzeczywiście pożytecznych i dobrze płatnych, ale wymagających hartu ducha.

Przyjmijmy na wiarę, że wychowanie dzieci przez matkę w domu to najlepsza inwestycja ekonomiczna.

Nawet jeśli się z tym zgodzimy, jakże ma się to stać? Do tego potrzebni są dzielni mężczyźni, by wesprzeć żony. Skąd ich wziąć?

Otóż oni są. Jest ich bardzo wielu. Ale to są tylko mężczyźni. Mężczyzna jest podatny na perswazje niewiasty. Jeśli zdecydowana perswazja płynie z serca i mądrości niewieściej, wzmocniona modlitwą, to mężczyzna ulega. Nasz nieporadny grubasek w podkoszulce na ramionka przedzierzgnie się w dzielnego rycerza. Tak tak, ten sam, co popołudniami leży na wersalce i popija piwko oglądając TV, a w soboty ucieka na ryby. Będzie walczył jak lew o swoją rodzinę. Tylko wszystko, a raczej wszyscy muszą wrócić na swoje miejsca, jakie wyznaczył nam Stwórca.

Panie mogą z czystym sumieniem wrócić do domów. Nie po to, by w nich „siedzieć”, ale być prawdziwą kobietą i matką. To bardzo ciężka i pasjonująca praca. Panie muszą wrócić do domów, do swoich dzieci, by odrodziły się nasze rodziny. Normalnie wtedy zaczną funkcjonować także urzędy, szkoły, banki i cała ekonomia. Owszem, biurokracja państwa musi przestać nas okradać i tłamsić. Bez pomocy pań państwowa grabież będzie prawie niewykonalna. Podupadnie nieco branża kosmetyczna, sprzeda się mniej farb do włosów, pudru i tipsów. Za to bardziej wysublimowane kosmetyki będą w cenie. Psychiatrzy i psycholodzy będą mieli mniej roboty, jak i cała ponura branża macherów od zabijania życia poczętego. I to będzie prawdziwe święto.

Przez niewiastę przyszedł upadek. Przez Niewiastę przyszło Zbawienie. Wypatrujemy niewiast, które podźwigną nasz upadający świat. Pozostaje nam czekać na cud. Tylko trzeba pamiętać, że bez naszego udziału cudów nie będzie.

Są już młode, piękne mamy, które budują rodzinne twierdze i to tu w Europie, w Polsce. „Głuche” na jazgot tego świata, wsłuchane w bicie serca rodziny. Czy to nie początek cudów?


Rubinowicz

sierpień 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz przesłany do moderatora