piątek, 6 listopada 2009

Dwie perły

Jakkolwiek nie próbowalibyśmy określić kondycji współczesnego człowieka, trudno wyjść poza oceny: niedobra, zła, tragiczna. Skłaniając się ku najsurowszej ocenie, trzeba wyjaśnić dlaczego taka ocena i skąd taki tragiczny stan.



Kryterium jest proste. Owoce życia ludzkiego.

Wystarczy jeden „wskaźnik” naszej cywilizacji. Ilość mordowanych dzieci nienarodzonych. Są to miliony, a od skończenia II wojny, miliardy niewinnych ludzi zamordowanych. Z tej przyczyny mówienie o czasach pokoju, dobrobytu, postępu musimy traktować jako diabelskie szyderstwo. To czas wojny permanentnej i światowej. Krwawej w skali dotąd niespotykanej. Jej przyczyną jest człowiek doprowadzony do obłędu przez lęk, egoizm, pychę. Jak celnie zauważył pewien publicysta, świat dzisiaj jest tchórzliwy i boi się zabijać dorosłych, dlatego morduje bardzo małe dzieci. Ale nie łudźmy się, tchórzostwo i lęk nasilą się tak, że i na nas, na tych, którym udało się narodzić, przyjdzie krwawe żniwo. Być może całkiem niedługo i w sposób tak wyrafinowany, że teraz nie potrafimy sobie tego wyobrazić. To tylko jeden z kręgów zła, być może najbardziej porażający. Jest ich wiele, niezliczona ilość, ogarniają nas coraz bardziej. Porywają i unoszą falą goryczy. Ale my chcemy żyć w letargu, znieczuleni pigułką konsumpcji, zażywaną coraz częściej i w coraz większej dawce.

Przyczyna
Zło i jego ekspansja ma przyczynę. Pojawia się dręczące pytanie o tę przyczynę. Tak wiemy, grzech pierworodny. Ale pytamy o dzisiaj, o konkretną przyczynę dzisiaj. Jaki jest ten dzisiejszy mechanizm zła? Gdzie jest to zatrute źródło? Trzeba je wskazać palcem. Św. Augustyn naucza, że zło to brak dobra. Trudno, by nam taka odpowiedź wystarczyła. Można dopowiedzieć, że jak dobra brak, to trzeba je wyprodukować. I słuszna racja.
Zło to nic innego niż nieposłuszeństwo woli Stwórcy. Wobec tego posłuszeństwo Jego woli to dobro, czy nawet produkcja dobra. I na tym można by zakończyć te nad wyraz proste rozważania, bo dzisiaj bardzo lubimy mówić ogólnie i bardzo nie lubimy mówić o konkretach.
Zło jako nieposłuszeństwo woli Stwórcy. Taka odpowiedź może rozczarować, że zbyt abstrakcyjna. Katolik pomyśli, że to nic nowego. Wiedział o tym, ale tak jakby niewiele z tego wynikało. Wiedział, ale serce zajęte sprawami tego świata, nie biło na alarm. Wiedział, ale letnia strawa duchowa otrzymywana od lat sprawia, że nie widzi problemu. Przecież wszystko ogólnie jest w porządku. A jednak nie jest. Miliard zabitych dzieci. Musi być jakaś przyczyna. Musimy do niej dotrzeć.
Nieposłuszeństwo woli Stwórcy. Przecież trochę się słuchamy.

Konkrety. Domagamy się konkretów. I słusznie. Co to znaczy to nieposłuszeństwo? Odpowiedź jest prosta.

Dwie perły
Są dwie przyczyny. Przynajmniej dwie dostrzegamy, kierując się intuicją sensus catholicus, czyli tym, czym prosty katolik może kierować się w czasach absolutnego zamętu.
Te przyczyny to sponiewieranie najpiękniejszych pereł, jakie otrzymaliśmy od Pana Boga. Te perły to święta Liturgia i rodzina.

Msza św. to największy skarb Kościoła. Szaleństwo reformacji było skutkiem upadku kultu Bożego. Opamiętanie i powrót do należnie sprawowanej Mszy św. stało się drogą ku naprawie. Czego dziś możemy oczekiwać? Jak dziś sprawowana jest Msza św.? Ile serca, pokory, czci i wiary, a wreszcie posłuszeństwa oddane jest sprawowaniu najświętszych obowiązków? Czy wszystko co najczystsze duchowo, najlepsze i najcenniejsze materialnie, naturalne i najpiękniejsze co człowiek może ofiarować, służy kultowi Bożemu?

Rodzina, ta druga perła, żyje łaskami płynącymi z Mszy św, ale także z sakramentalnej więzi i realizacji powołania męża i żony a jednocześnie matki i ojca. Rodzina nie jest igraszką w rękach człowieka. To nie człowiek ma mieć swój „pomysł” na rodzinę. Tu nie ma miejsca na opcje, wybór, eksperymenty. Od początku świata role są podzielone i wyznaczony jest cel małżeństwa. Mamy wzór Rodziny z Nazaretu do naśladowania. Wszystko inne od diabła pochodzi, przynosi trujące owoce i śmierć. Rodzina to przedsionek nieba. Rodzina, która według zamiarów Stwórcy winna rodzić i pielęgnować perełki, wychować święte dusze żyjące dla chwały Bożej. Dzisiaj jakże często jest karykaturą rodziny. Dwoje ludzi zlęknionych i zapatrzonych w to, czego żąda świat. I dzieci, jeśli są, te skarby, perełki rozsypane nie wiadomo gdzie. Tam gdzie każe świat, zamiast być chronione i wzrastać w rodzinnym skarbcu.

Nihil novi
To wszystko już było i to od samego początku. Dziś powraca ze zwielokrotnioną siłą. Czy upadek człowieka nie był skutkiem tego, że pierwsi rodzice nie chcieli robić tego, czego żądał Stwórca? Sprzeciwili się Jego woli, byli nieposłuszni. Skutki tego są opłakane. My nadal nie chcemy być posłuszni i nie chcemy być rodziną według Bożego planu.

Czy drugi znany nam grzech śmiertelny, zabójstwo Abla, nie był skutkiem złego kultu, jaki sprawował Kain? Tego, że oddawał Bogu cześć po swojemu, według swoich zasad, wbrew nakazom Bożym? Owszem składał ofiarę, ale zapatrzony w siebie i w to czego pragnął, przez co ofiara nie została przyjęta. Czy ten pierwszy zabójca, nie jest ostrzeżeniem do czego prowadzi zły kult? Czy nie jest ostrzeżeniem cała historia nieszczęść narodu wybranego, spowodowanych fałszywym kultem? Czy nie jest nauką historia tryumfów tego narodu, gdy pokornie oddawał Bogu cześć, dokładnie tak, jak On tego żądał? Dlaczego dziś miałoby być inaczej? Ze źle oddawanej czci Bogu, złej liturgii, gdzie sługa chce być ponad Panem, wyrasta pycha, zatwardziałość serca i ślepota duszy, a w konsekwencji śmierć. Apogeum upadku człowieka to sąd w Jerozolimie i śmierć na Golgocie. Jakie serca są dzisiaj? Pokorne? Gorliwe? Ciche? Posłuszne?

Msza św. i rodzina to klucze do zrozumienia człowieka, do zrozumienia jego klęsk i chwały. To droga do zbawienia świata. Idźmy tą drogą tak, jak prowadzi nas Pan nasz Jezus Chrystus. Tak jak naucza Kościół. Nie róbmy tego po swojemu, bo natychmiast schodzimy na manowce. Ból tego świata narasta i staje się nie do zniesienia. Lekarstwa na ten ból nie ma w rękach lekarzy, polityków, nauczycieli, dziennikarzy, naukowców, biznesmenów, specjalistów, nie ma w rękach filozofów czy poetów. Lekarstwo jest nade wszystko w konsekrowanych rękach kapłanów, a potem ojców i matek. Lekarstwo jest w naszych rękach. Stosujmy je zgodnie z Bożym planem.


Rubinowicz

6 XI 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz przesłany do moderatora